Niewiele znaków zapytania zostało przed ostatnią kolejką Rekreacyjnej Ligi Biznesu. Sporo zagadek zostało rozwiązanych w ostatnich dniach. O czym dokładnie mowa?
Dziennikarze portalu SportSlaski.pl zapewnili sobie utrzymanie w spotkaniu z niżej notowanym Die-Techem. Tyszanie przystąpili do tego meczu bez rezerwowych i bez podstawowego bramkarza. Napędzili jednak
strachu dziennikarzom. Zaangażowanie nie dziwi. Die-Tech zajmuje ostatnią pozycję i potrzebuje zwycięstwa, by dogonić EC Ciepło Chorzów.
Punktu chorzowianom brakuje, aby spać spokojnie przed ostatnią serią spotkań. Zremisować z Wodociągami Katowice się nie udało. Rywale mieli motywację, bo chcieli zając miejsce na podium w RLB. Mimo zwycięstwa z EC Ciepło, ten scenariusz nie zostanie wprowadzony w życie. Wodociągi mogą jedynie powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu - czwartą lokatę. Co najmniej brąz zapewnił sobie Sirtel, który wysoko pokonał PKS Podokręg Katowice.
W meczu na szczycie Żabka Tychy z dużym animuszem przystąpiła do spotkania z liderem. Prowadziła do przerwy 3-1. Mondelez International po zmianie stron wziął się ostro do roboty i pokazał, że posiadanie
tytułu zobowiązuje do dobrej gry.
Na zapleczu ekstraklasy ostatnie kolejki miały dać najważniejszą z odpowiedzi. Klinika 2000 rozegrała dwa kluczowe spotkania z zespołami, z którymi rywalizowała o awans. Okazało się, że oba przegrała. Najpierw
lepszy od lidera sezonu zasadniczego okazał się
Decathlon Katowice. Było to znakomite spotkanie zakończone wynikiem 6-7. Ten rezultat ucieszył
ekipę złożoną z zawodników Mr Gwint. Oni wygrali z Wojnarowskimi 6-1 i dostali się na autostradę prowadzącą do ekstraklasy.
Szansy nie wypuścili z rąk. Do elity dotarli za sprawą ostatniego meczu. Bezpośredniego spotkania z Kliniką 2000. Mr Gwint wygrał tę arcyważną bitwę. Po raz drugi z rzędu Klinika 2000 świetnie spisywała się przez
większość sezonu. Gromiła rywala za rywalem, by ostatecznie przegrać w walce o awans na samym finiszu rozgrywek. Cieszy się Mr Gwint, który do szczęścia potrzebował jeszcze potknięcia Decathlonu. I tak się stało, bo mecz z katowiczanami wygrało Invenio, które wspięło się na wyżyny i błysnęło formą.
Bardzo dobrze oglądało się również spotkanie Wojnarowskich z KPMG. Po zażartym meczu wygrała pierwsza z tych ekip. Udowadniając tym samym, że
obok Invenio należy do najlepszych nowicjuszy w RLB. Do obu tych zespołów należy przyszłość. Być może w nowym sezonie stoczą ze sobą walkę o awans?
Na parkietach I-ligowej grupy B imponuje Mentor Graphics, który - w przeciwieństwie do Kliniki 2000 - wiedział, jak rozłożyć siły. Ten zespół najlepszą formę zostawił na sam koniec rozgrywek. Mentor najpierw
wygrał z Open Finance, a następnie z PwC. Oba mecze stosunkiem bramek 4-2.
Z kolei Nowodvorski grał ze zmiennym szczęście. W meczu z Saturnem wszystko się układało do momentu wyrzucenia z boiska kapitana. Łukasz Stanik - bramkarz - zagrał piłkę ręką poza polem karnym. Miało to
konsekwencje w dalszej części gry. Saturn pokazał, że jest drużyną zbyt doświadczoną, aby takiego prezentu nie wykorzystać.
Open Finance prowadzenie w meczu z Nowodvorskim wypuściło w ostatniej sekundzie. Po pierwszych 120 sekundach prowadziło 2-0. Nadawało ton grze. Na kilka sekund przed końcową syreną prowadziło 5-4, ale akcja
rozpaczy dała Nowodvorskiemu gola na wagę remisu. Było to świetne i trzymające w napięciu spotkanie.
Bohater kolejki -Krzysztof Brzeziński - przerwa świąteczna była dla niego trudna. Leczył
szkarlatynę. Jego powrót na parkiety stał pod znakiem zapytania. Niemiecki Kicker i angielski The Sun wątpiły, że wróci do gry. A tymczasem Brzeziński był wycieńczony, ale zagrał w meczu z Open Finance
i... strzelił hat-tricka. Dzięki temu Mentor wygrał swój mecz! |